niedziela, 25 marca 2012

Przedszkole po skandynawsku.

W tym poście chciałabym się zająć wychowaniem przedszkolnym w Danii, Finlandii, Szwecji i Norwegii. Spróbuję przedstawić ciekawostki dotyczące organizacji przedszkoli oraz stosowanych w nich metodach. 

Organizacja edukacji przedszkolnej, każdym z państw Skandynawii różni się nieznacznie jednak można zauważyć wiele wspólnych punktów, które postanowiłam wymienić poniżej. 

W krajach skandynawskich każde dziecko ma zapewnione miejsce w przedszkolu. Wysokość opłat ponoszonych przez rodziców zależy od gminy i dochodu rodziny, nigdy nie jest jednak tak, że rodzice pokrywają całość kosztów pobytu dziecka w przedszkolu.

 Rodzice mają do wyboru przedszkola: 
  • całodzienne – kiedy obydwoje rodzice pracują lub uczą się
  • na część dnia- kiedy jedno z rodziców nie pracuje- na 3 godziny dziennie 
  • otwarte- kiedy rodzice nie pracują, spotykają się w nim dzieci i rodzice, by wspólnie bawić się, poznawać i wymieniać doświadczeniami. Nauczyciel daje rodzicom wskazówki wychowawcze.(W Norwegii przedszkole otwarte jest bezpłatne) 
i tzw. przedszkolanki komunalne- osoba która w swoim prywatnym mieszkaniu zajmuje się maksymalnie 4-ką dzieci. 

Każda rodzina ma możliwość indywidualnego poznawania przedszkola zanim dziecko zacznie do niego chodzić. Maluch wraz z rodzicem odwiedza przedszkole i grupę do której będzie uczęszczało. Początkowo rodzic jest z dzieckiem i stopniowo skraca się pobyt rodziców w przedszkolu. Przyprowadzanie i odbieranie dziecka jest także ważnym momentem w życiu przedszkolaka. Rodzic wprowadza je do grupy i tam się żegnają. Rodzice odbierają swoje pociechy także wchodząc po nie do sali. 

Bardzo często grupy w przedszkolach są mieszane, nie ma podziału na wiek- 3-latki bawią się z 6-latkami. Na jednego opiekuna w grupie przypada 3-4 dzieci

Dzieci połowę dnia spędzają na dworze, najmłodsze śpią w wózkach pod specjalnym zadaszeniem (nawet w zimie), piją zimną wodę z kranu, nie jedzą regularnie ciepłych posiłków (w niektórych przedszkolach dostają ciepły posiłek raz w tygodniu, w innych częściej, ale zazwyczaj jedzą to co przygotują im rano rodzice). Brodzenie po kałużach, zabawy w błocie, chodzenie po drzewach, tarzanie się po mokrej trawie jest dozwolone. Zimą nauczycielki rozpalają ogniska, żeby dzieci mogły oswoić się także z ogniem. Norweskie motto brzmi: „Nie ma złej pogody, jest zła odzież !” Te wszystkie zabiegi mają służyć hartowaniu dzieci i zapobiegać rozprzestrzenianiu się chorób pomiędzy nimi.


W przedszkolu odbywają się wspólne zajęcia, ale czytanie bajeczek, śpiewanie piosenek, czy zabawa w gotowanie herbaty bardzo często odbywa się indywidualnie. Pani albo pan siada sobie z danym dzieckiem gdzieś z boku i czytają książkę albo śpiewają razem. Nie ma takiego obowiązku, że wszyscy akurat w tym momencie muszą śpiewać albo czytać. Opiekunowie biorą dzieci na ręce, pozwalają im siadać na kolanach, prowadzą za rączki na spacerze. Raz w tygodniu idą na dłuższą wycieczkę i zwiedzają okolice. 

W przedszkolu dzieci się bawią. Nie ma żadnej nauki języków i innych dodatkowych zajęć. Nie ma też „owczego pędu” aby na takie zajęcia dzieci po południu wozić 

Budynek przedszkolny swoim wyglądem przypomina dom. Położony jest w środowisku naturalnym w sąsiedztwie ze szkołą podstawową. Wewnątrz są pokoje w których przebywają dzieci oraz jest kuchnia i łazienka przypominające wyglądem łazienkę i kuchnię w domu. Dzieci maja do wyboru możliwości zabawy w poszczególnych pokojach- pokój z klockami, z poduszkami, kącik dla lalek. 

Przedszkola w krajach Skandynawii nastawione są na wyrobienie samodzielności, umiejętności samoobsługi, indywidualizmu, rozwój sprawności fizycznej dzieci. 

Co Wy sądzicie o takim rozwiązaniu edukacji przedszkolnej. Czy, któreś z tych elementów przydałyby się w polskich przedszkolach? 


P. :)

1 komentarz:

  1. Niektóre ciekawostki mnie zdziwiły, chociaż są bardzo ciekawe. Jednak, co do tego hartowania posiłki, picie zimnej wody, to aż tak źle nie jest. Mam rodzinę tam, dziecko uczęszcza do przedszkola i bynajmniej tam takich praktyk się nie stosuje.Podoba mi się bardzo, że tam dzieci są uczone tej samodzielności, czyli są przygotowane, by na siebie liczyć, u nas jak wiadomo nawet starszym dzieciom w szkołach np. wiąże się buty... Fajne jest to, że dziecko jest traktowane podmiotowo, nie ma tak, że w danym momencie muszą wszyscy śpiewać, czy recytować wiersze itd. No i najlepsze wg mnie! Na jednego opiekuna przypada 3-4 dzieci, w Polsce tego nie ma, pełna "masówka".
    Fajny pomysł na bloga, fajny wygląd ! ;) Będziemy odwiedzać :)

    OdpowiedzUsuń