W tym poście chciałabym się zająć wychowaniem przedszkolnym w Danii, Finlandii, Szwecji i Norwegii. Spróbuję przedstawić ciekawostki dotyczące organizacji przedszkoli oraz stosowanych w nich metodach.
Organizacja edukacji przedszkolnej, każdym z państw Skandynawii różni się nieznacznie jednak można zauważyć wiele wspólnych punktów, które postanowiłam wymienić poniżej.
W krajach skandynawskich każde dziecko ma zapewnione miejsce w przedszkolu.
Wysokość opłat ponoszonych przez rodziców zależy od gminy i dochodu rodziny, nigdy nie jest jednak tak, że rodzice pokrywają całość kosztów pobytu dziecka w przedszkolu.
Rodzice mają do wyboru przedszkola:
- całodzienne – kiedy obydwoje rodzice pracują lub uczą się
- na część dnia- kiedy jedno z rodziców nie pracuje- na 3 godziny dziennie
- otwarte- kiedy rodzice nie pracują, spotykają się w nim dzieci i rodzice, by wspólnie bawić się, poznawać i wymieniać doświadczeniami. Nauczyciel daje rodzicom wskazówki wychowawcze.(W Norwegii przedszkole otwarte jest bezpłatne)
i tzw. przedszkolanki komunalne- osoba która w swoim prywatnym mieszkaniu zajmuje się maksymalnie 4-ką dzieci.
Każda rodzina ma możliwość indywidualnego poznawania przedszkola zanim dziecko zacznie do niego chodzić. Maluch wraz z rodzicem odwiedza przedszkole i grupę do której będzie uczęszczało. Początkowo rodzic jest z dzieckiem i stopniowo skraca się pobyt rodziców w przedszkolu.
Przyprowadzanie i odbieranie dziecka jest także ważnym momentem w życiu przedszkolaka. Rodzic wprowadza je do grupy i tam się żegnają. Rodzice odbierają swoje pociechy także wchodząc po nie do sali.
Bardzo często grupy w przedszkolach są mieszane, nie ma podziału na wiek- 3-latki bawią się z 6-latkami. Na jednego opiekuna w grupie przypada 3-4 dzieci
Dzieci połowę dnia spędzają na dworze, najmłodsze śpią w wózkach pod specjalnym zadaszeniem (nawet w zimie), piją zimną wodę z kranu, nie jedzą regularnie ciepłych posiłków (w niektórych przedszkolach dostają ciepły posiłek raz w tygodniu, w innych częściej, ale zazwyczaj jedzą to co przygotują im rano rodzice). Brodzenie po kałużach, zabawy w błocie, chodzenie po drzewach, tarzanie się po mokrej trawie jest dozwolone. Zimą nauczycielki rozpalają ogniska, żeby dzieci mogły oswoić się także z ogniem. Norweskie motto brzmi: „Nie ma złej pogody, jest zła odzież !” Te wszystkie zabiegi mają służyć hartowaniu dzieci i zapobiegać rozprzestrzenianiu się chorób pomiędzy nimi.
W przedszkolu odbywają się wspólne zajęcia, ale czytanie bajeczek, śpiewanie piosenek, czy zabawa w gotowanie herbaty bardzo często odbywa się indywidualnie. Pani albo pan siada sobie z danym dzieckiem gdzieś z boku i czytają książkę albo śpiewają razem. Nie ma takiego obowiązku, że wszyscy akurat w tym momencie muszą śpiewać albo czytać. Opiekunowie biorą dzieci na ręce, pozwalają im siadać na kolanach, prowadzą za rączki na spacerze. Raz w tygodniu idą na dłuższą wycieczkę i zwiedzają okolice.
W przedszkolu dzieci się bawią. Nie ma żadnej nauki języków i innych dodatkowych zajęć. Nie ma też „owczego pędu” aby na takie zajęcia dzieci po południu wozić
Budynek przedszkolny swoim wyglądem przypomina dom. Położony jest w środowisku naturalnym w sąsiedztwie ze szkołą podstawową. Wewnątrz są pokoje w których przebywają dzieci oraz jest kuchnia i łazienka przypominające wyglądem łazienkę i kuchnię w domu. Dzieci maja do wyboru możliwości zabawy w poszczególnych pokojach- pokój z klockami, z poduszkami, kącik dla lalek.
Przedszkola w krajach Skandynawii nastawione są na wyrobienie samodzielności, umiejętności samoobsługi, indywidualizmu, rozwój sprawności fizycznej dzieci.
Co Wy sądzicie o takim rozwiązaniu edukacji przedszkolnej. Czy, któreś z tych elementów przydałyby się w polskich przedszkolach?
Niektóre ciekawostki mnie zdziwiły, chociaż są bardzo ciekawe. Jednak, co do tego hartowania posiłki, picie zimnej wody, to aż tak źle nie jest. Mam rodzinę tam, dziecko uczęszcza do przedszkola i bynajmniej tam takich praktyk się nie stosuje.Podoba mi się bardzo, że tam dzieci są uczone tej samodzielności, czyli są przygotowane, by na siebie liczyć, u nas jak wiadomo nawet starszym dzieciom w szkołach np. wiąże się buty... Fajne jest to, że dziecko jest traktowane podmiotowo, nie ma tak, że w danym momencie muszą wszyscy śpiewać, czy recytować wiersze itd. No i najlepsze wg mnie! Na jednego opiekuna przypada 3-4 dzieci, w Polsce tego nie ma, pełna "masówka".
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na bloga, fajny wygląd ! ;) Będziemy odwiedzać :)